CI POGODOWI EKSPERCI BYLI ARBITRAMI OD DATY LOTU BALONU.
Do tego małego pokoju w głównej siedziby bazy lotniczej „Stratocamp” napływały przez telegraf lub radio raporty pogodowe pełniejsze niż te osiągające zurbanizowane centra USA. Kompletne mapy kontynentu płn. Ameryki były rysowane rano i wieczorem tak, aby wyśledzić i zaobserwować pogodę odpowiednią do lotu. Po prawej siedzi V. E. Jakl, z biura pogodowego USA, jest on odpowiedzialny za prace meteorologiczne, w centrum jest sierżant W. F. Bernheisel – amerykańskie oddziały łączności, po lewej stoi szeregowy Horace Slutter, siły powietrzne USA.
Jeśli chodzi o naukowe wyniki misji to nie wyglądało to zbyt ciekawie, kiedy weszliśmy na zwinięte włókno, które przykrywało gondole, zepchnęliśmy je i odkryliśmy, że nasza przepiękna biało-czarna kula roztrzaskała się jak jajko. Była prawie rozpłaszczona, a pęknięcia przebiegały w każdych kierunkach przez nieregularnie zakrzywioną górę.
Pożyczyliśmy siekierę i przebiliśmy się przez kilka niepękniętych miejsc, usuwając powłokę skorupy. Wewnątrz, urządzenia z których byliśmy tak dumni rozdzierały serce będąc kupą złomu.
Zdawaliśmy sobie jednak sprawę, że mając wszystkie dane utrwalone na zdjęciach, wciąż były szanse, by niektóre negatywy przetrwały. Więc usunęliśmy każdą rolkę z filmem jakie mogliśmy znaleźć i szybko je zawinęliśmy by chronić przed kolejnymi zniszczeniami. Na szczęście, po kilku tygodniach, wstępne raporty z naukowych laboratoriów rozproszyły nasze czarne myśli jakie na początku zbudowaliśmy sobie w naszych głowach.
Spektrograf, który Major Kepner i Kapitan Anderson wypuścili przed wybuchem balonu, został sprowadzony na ziemię dzięki swojemu spadochronowi tak delikatnie, jakby został przekazany w ręce wykwalifikowanego pracownika. Wszystkie jego skomplikowane i delikatne mechanizmy były w perfekcyjnym stanie i działały na ziemi. Nagranie fotograficzne było kompletne i nietknięte i w opinii Dr. Brian O’Brien z uniwersytetu Rochester, który nadzorował konstruowanie tego urządzenia, film ujawnił cenne naukowe informacje.
Spektrograf został zaprojektowany by zbadać określoną porcję spektrum (widma) bezpośrednich promieni słonecznych, by zauważyć różnice w spektrum, gdy urządzenie wznosiło się ponad ziemię i otrzymywało promienie słoneczne przez coraz to rzadsze powietrze.
Spodziewano się, że różnice w spektrum, mogły być głównie spowodowane zmianą w ilości ozonu w promieniach słonecznych które docierały do spektrografu, a odczyty dadzą nam dodatkową wiedzę o warstwie ozonowej w wyższym powietrzu. Ta warstwa, chociaż niewidzialna, odbija trochę aktywnych ultra-fioletowych promieni słonecznych tak efektywnie, jakby to były czarne chmury, więc odgrywa ona ważną rolę w umożliwieniu i wspieraniu życia na ziemi.
ZRÓWNOWAŻONY I PRZYGOTOWANY DO WSPINACZKI W CHMURY.
O świcie 28 lipca przywiązano gondolę do wspierających lin i Explorer był gotowy do wzbicia się w stratosferę. Wątłe linki rozciągające się przekątnie w dół z górnej liny nośnej są podwójnie olinowane, wzmocnione. Kilka minut po tym jak zrobiono to zdjęcie, przeciągnięto te liny przez przelotki i opuszczając, zostawiając jedynie wagę gondoli i kilka podręcznych linek trzymających balon przy ziemi.
Jedno z setek zdjęć zrobionych przez automatyczne kamery, gdy balon wznosił się do stratosfery. Ten odczyt zrobiony o 12.36, co wiadomo z odczytu barografu pokazuję wysokości 43000 stóp, temperaturę na zewnątrz ok. 70,1 stopnia Fahrenheita poniżej zera. (To wiadomo z odczytu skalowego, 17). Fotografia także pokazuje jasność słońca, 4 500 stopoświecy ( jednostka natężenia oświetlenia) (urządzenie nie skierowane bezpośrednio na słońce); jasność nieba ok. 80 świec na stopę sześcienną; temperaturę w gondoli 17 stopni Celsjusza (53.8 stopni Fahrenheita); i nachylenie gondoli 1,3 stopnia w jednym kierunku i 4 stopnie w drugim.
Dwa inne spektrografy wewnątrz gondoli dostarczone przez uniwersytet w Rochester i firmę optyczną Bausch and Lomb, w skutek upadku mocno się rozbiły. Jednak filmy ocalały i gdy je rozwinięto okazało się, że znaczne części taśmy są możliwe do odczytania. Jeśli wystarczająco dużo danych zostało na nich zachowanych, jest możliwe, że odczyty z laboratorium, które wcześniej zaplanowano, się powiodą i osiągnięcie nawet większej ilości danych i nowych informacji dotyczących rozmieszczenia ozonu i wysokości głównego punktu kumulowania się ozonu poprzez badanie dwóch spektrografów razem będzie możliwe.
Na wiszących spektrografach były sznury małych kwarcowych tub zawierające 10 rodzajów przetrwalników (zarodników). Dostarczone one były przez Dr Fred Meier z Departamentu Rolnictwa. Pomimo ich ostrego traktowania, intensywnego chłodu, rzadkiego powietrza i palącego słońca stratosfery, też zarodniki nie ucierpiały, lecz kontynuowały rozwijanie się szybciej niż kiedykolwiek kiedy powróciły do laboratorium w Waszyngtonie.
Trzy specjalne elektroskopy, dostarczone przez Kalifornijski Instytut Technologiczny, przenoszone były na półkach w gondoli. Jeden był nieosłonięty, drugi miał osłonę 4 calowego solidnego ołowiu wokół, a trzeci był osłonięty przez 6-calową warstwę solidnego ołowiu. Wszystkie trzy urządzenia były mocno zniszczone, a ich taśmy filmowe miały zniszczenia o różnych stopniach. Dwie rolki były całkowicie zniszczone, trzecia była przyćmiona na końcu, ale reszta dawała wyśmienity, czysty odczyt.
TEN ZAWÓR , NOWY WYNALAZEK, BYŁ DOSŁOWNIE RZECZĄ KTÓRA RATUJE ZYCIE.
Ponieważ zawór na górze mamuciego balonu był 300 stóp od gondoli a lina pomiędzy tymi dwoma punktami mogłaby się łatwo zaplątać, Kapitan Stevens, po lewej, wynalazł zawór sprężający by uwolnić wodór. Urządzenie działało perfekcyjnie nie mniej niż 150 razy podczas lotu, przez prawie 400 – stopowy wąż. Kapitan Anderson obserwuje test.