Wszyscy wspięliśmy się i przyglądaliśmy się balonowi. Był strasznie rozdarty. Dużo więcej rozdarć pojawiło się w nim. Pytanie było: Jak długo wszystko się będzie razem trzymało? Gdy ogromny balon opadał przez powietrze, pojawiło się wielkie falowanie materiału w dolnym włóknie, które poruszało się raz w jedną raz w drugą stronę. Przy każdym falowaniu rozdarcia stawały się coraz większe.
Nagle, cały spód balonu odpadł. Mogliśmy teraz obserwować całe wnętrze balonu. Pozostała tylko część znajdująca się ponad niższą lina nośną. Balon bez spodu odgrywał w znacznym stopniu rolę spadochronu. To był piękny widok, okrągły, ściśnięty i symetryczny. Ale był za bardzo ściśnięty, byśmy byli bezpieczni.
Wciąż mieliśmy ogromny ładunek pozostawiony w gondoli i musieliśmy jak najszybciej ten ładunek zmniejszyć. Kepner i Anderson poluzowali spektrograf i poleciał on na ziemię na swoim własnym spadochronie.
Wspiąłem się z powrotem do gondoli i zacząłem pozbywać się balastu. Według planów ustalonych przed lotem, najpierw wypuszczono całe płynne powietrze które pozostało. Później dwa puste pojemniki zostały przywiązane do spadochronów i wyrzucone za pokład. Następnie pozbyliśmy się setek funtów ołowianego balastu, wyrzucony on został przez zbiornik zsypowy i strumieniami przez właz, po otwarciu każdej torebki.
Mogliśmy się pozbyć balastu gwałtowniej gdybyśmy zrzucali go „hurtowo” ale pozbywaliśmy się go w ten sposób, by nie zranić żadnych osób na ziemi.
DWA BAROMETRY GOTOWE DO NAUKOWEJ SZTAFETY
Ponieważ planowano wznoszenie przez względnie gęstą niższą atmosferę i wkroczenie do obszaru gdzie powietrze jest bardzo rzadkie, dostarczona dwa barometry. Trzy białe, pionowe tuby po lewej (najlepiej widziane na dole) są dwoma szklanymi tubami w kształcie litery U i barometrowymi słupkami rtęci, ze skala milimetrową pomiędzy nimi. Po prawej są podobne tuby i skale barometrów w których kolumnach jest płyn zwany n-butyl pthalate W rzadkim powietrzu słupki rtęci opadają nieznacznie, nawet przy znacznym wzroście w wysokości. W takich regionach skala z n-butyl pthlate reaguje lepiej i jest bardziej czuły. Na stole po prawej jest pojemnik z aparatem nagrywający automatycznie odczyty z barometrów. Obok barometru jest porucznik J. F. Phillips, który asystował Kapitanowi Stevens w pracach technicznych w obozie. Porucznik Phillips, z młodszym sierżantem G. B. Gilbert, uzyskali nadzwyczajne fotografie balonu z powietrza odtworzonego w tym artykule.
ZWIĄZANY GIGANT SZARPIE SIĘ NA WIĘZACH.
Z całym gazem w środku, balon ciągnął do góry z mocą ok. 7 ton. Trzy z wiążących lin rozciągających się górnej obręczy lin nośnych, szybko, przed aparatem, strzelały jedna przed drugą tuż przed zrobieniem zdjęcia. Większość obsługi ruszyła ku centrum balonu i chwycili samą powłokę.
Byliśmy wszyscy gotowi do wyjścia, ale chcieliśmy zostać z balonem tak długo jak to możliwe, żeby uniknąć bycia niezaznajomionym z nim gdy będziemy lądować. Na wysokości 10 000 stóp naprawdę powinniśmy opuścić balon, ale nie chcieliśmy zostawiać tych wszystkich naukowych urządzeń. Więc zostaliśmy. Na 6 000 stóp ponownie podjęliśmy dyskusję na ten temat i zdecydowaliśmy się opuścić balon. Ostatni odczyt wysokościomierza jaki przekazałem to 5 000 stóp nad poziomem morza.
W międzyczasie Kapitan Anderson na górze gondoli miał problem ze swoim spadochronem. Uchwyt do zwolnienia spadochronu przyczepił się do czegoś i spadochron się otworzył. To była sytuacja która mogłaby być kłopotliwa dla laika. Była tylko jedna rzecz którą można było zrobić – zebrać cały materiał pod ramię i przygotować się do skoku.
Podczas zbierania materiału, Anderson schodził na dół aż jego obie stopy znajdowały się w miejscu z którego planowałem zeskoczyć. Andy był wielkim mężczyzną ale nigdy wcześniej nie widziałem, że jego stopy są tak wielkie. Teraz, patrząc na otwarcie częściowo zablokowane końcówkami pedałów, krzyknąłem: „Hej, zabieraj swoje wielkie stopy z mojej drogi! Chce skoczyć”.
Nie ważne czy Anderson usłyszał mnie czy nie. Wszystko zaczęło się dziać coraz szybciej. Stopy zniknęły i wtedy wiedziałem, że skoczył. Jak skoczył, balon eksplodował.
Ciśnienie nagle stawało się zbyt wielkie i włókno balonu zaczęło strzelać w setki różnych miejsc.
Gondola opadała jak kamień.
Próbowałem dwa razy wyskoczyć przez właz gondoli, ale ciśnienie zewnętrzne wokół gwałtownie spadającej kuli wpychało mnie do środka. Więc się cofnąłem. Udało mi się wyjść w poziomej pozycji, twarzą do dołu, z nogami i ramionami rozpostartymi jak u żaby. Do tego czasu opadliśmy 1500 stóp i spadaliśmy tak szybko, że ciśnienie wiatru trzymało mnie praktycznie na wysokości razem z gondolą. Innymi słowy, nie oddalałem się od niej ale spadałem razem z tą samą prędkością. Obróciłem się o 180 stopni i gdy opadałem w pozycji pionowej pociągnąłem linkę wyzwalającą spadochron. Spadochron natychmiast się otworzył.
OPADAJĄCE WŁÓKNO ZAGRAŻA SPADOCHRONOWI.
Szarpnięcie było takie, jakby skakało się z samolotu lecącego 80 mil na godzinę. Biały jedwab otworzył się w wielki okrąg – i wtedy spory kawałek materiału z gondoli opadł na mój spadochron.
Przez sekundę wyglądało to, jakby balon przejął mój spadochron. Włókno balonu pokryło centralną część spadochronu. Na szczęście spadochron wyślizgnął się spod włókna balonu i się uwolnił.
A co z Kepnerem i Andersonem? Rozejrzałem się wokół i dostrzegłem dwa inne spadochrony i wiedziałem wtedy, że oni byli bezpieczni. Bezpośrednio pode mną, usłyszałem jak gondola roztrzaskuje się o ziemi i zobaczyłem kłęby kurzu. 40 sekund później ja również uderzyłem – na szczęście z trochę mniejszym trzaskiem – a spadochron przeciągnął mnie jeszcze kilka stóp twarzą w dół przez ciemny bród pola kukurydzy w Nebrasce. Kilka minut później Major Kepner, Kapitan Anderson i ja zwinęliśmy spadochrony i pospieszyliśmy do miejsca gdzie gondola spadła: już było tam obecnych kilkoro ludzi, wynurzając się zza horyzontu, za minutkę było widać już setki osób zmierzających przez pola do wraku.
SAMOLOT ŚLEDZIŁ KURS BALONU
Porucznik J. F. Phillips wylądował już swoim samolotem na sąsiedzkim polu. On i sierżant G. B. Gilbert podążali za nami, robiąc zdjęcia i od płd. Dakoty widzieli praktycznie każdy szczegół naszego lotu aż do wysokości jaką mogli dostrzec, 25 000 stóp i nawet sfotografowali finałowy wybuch balonu, jako że mogli nas okrążać. Byliśmy w polu kukurydzy niedaleko od miasta Holdrege w Nebrasce.
Wtedy okazało się, że setki miejscowych ludzi śledziło balon w swoich samochodach. Wkrótce na polu roiło się od widzów.
Tłum chętnie pomagał w zwijaniu włókna balonowego. Jednak, jak wszyscy ludzie na świecie, byli oni nieugięci w poszukiwaniu pamiątek z lotu. Spora liczba małych fragmentów włókna latała nad polem i prawdopodobnie każda osoba z tłumu podniosła mały kawałek impregnowanego gumą włókna.
Major Kepner i ja weszliśmy do chatki pana Reubner Johnson, na którego polu wylądowaliśmy, by zadzwonić i wykonać kilka telegramów. Przez kilka chwil byłem świadom tego, że było ok. 100 stopni w cieniu (ale cienia nie było), a ja wciąż miałem na sobie dwie warstwy ciężkiej wełnianej bielizny i lekki płócienny kostium lotniczy; więc będąc w domu poprosiłem o możliwość zrzucenia trochę ubioru.
Po kilku minutach byłem ubrany tylko w płócienny kombinezon, a dwie warstwy bielizny wyniosłem i wywiesiłem je na ogrodzeniu. Później wszedłem do środki by odebrać wszystkie wiadomości telefoniczne.
Gdy wyszedłem, okazało się, że łowcy pamiątek zabrali moją bieliznę! Nigdy potem już jej nie widziałem. Być może została ona podzielona w małe kawałki.