TESTOWANIE MECHANIZMU ZAOPATRUJĄCEGO GONDOLĘ W POWIETRZE.
Pokazany aparat składający się z tub i z butelek zawierających chemikalia, był użyty do sprawdzenia ilości dwutlenku węgla i tlenu w powietrzu w pomieszczeniu, gdzie trzech mężczyzn było zamkniętych i kiedy urządzenie do usuwania dwutlenku węgla było w akcji.
Księżyc, tuż po pełni, oświetlał z góry Stratocamp i był on także na niebie gdy balon się wznosił. Na tej fotografii balon jest na wysokości 15 000 stóp i się trochę powiększył. Major Kepner i Kapitan Stevens właśnie zaczęli opuszczać ciężki spektrograf.
Przy badaniu promieni kosmicznych ważne jest, by balon był wypoziomowany przez pewien okres parę razy podczas lotu. To wydaje się być możliwe tylko na balonie obsługiwanym przez człowieka. Używanie większego balonu jest o wiele kosztowniejsze, lecz dużo więcej informacji może zostać zebranych podczas takiego lotu, niż lecąc kilkoma małymi balonami. Biorąc pod uwagę koszt na funt urządzeń przenoszonych balonem, lot wielkim balonem nie jest zbytnio drogi.
Te powiększone zdjęcia odczytu z jednego z trzech elektroskopów dostarczonych przez Dr. Roberta A. Millikana, z Kalifornijskiego Instytutu technologicznego, pokazują wzrost intensywności promieni podczas wzrastania wysokości balonu. Przestrzeń (od prawej do lewej) od początku jednej białej linii do początku kolejnej przedstawia 5 minut. Zwiększający się spadek linii wskazuje większą intensywność promieni penetrujących urządzenie. Wyższe linie, wykreślanie, zostało zrobione przy ziemi przed lotem, średni odczyt na ok. 40 000 stóp nad poziomem morza, na dole odczyt na 60 000 stóp.
BADANIA PROMIENI KOSMICZNYCH
Nasz skomplikowany aparat, licznik Geigera, został zbudowany przez Dr. W. F. G. Swann i Dr. G. L. Locher z fundacj badawczej Bartol z Instytutu Franklina. Ten aparat był odpowiednikiem zbioru teleskopów umieszczonych tak, by promienie nadchodziły i by mogły być przeliczane z poziomu, pionu i z dwóch kątów. By używać tych urządzeń Doktora Robert A. Millikan i Doktora Victor Neher, balon został sprowadzony do 40 000 stóp i tam dryfował na tej wysokości przez ponad godzinę. Planowano zrobić to samo na wysokości 60 000 stóp i 75 000 stóp.
Samolot z którego robiono zdjęcie osiągnął pułap 25 000 stóp. Balon był na wysokości 30 000 stóp i wzbijał się 600 stóp na minutę. Balon jest w ¼ pełen ( na wysokości 60 613 stóp wodór się powiększał tylko w dół do niżej wiszącej obręczy, pełne napompowanie mogło się odbyć przy 65 000 stóp). Poniżej jest oświetlona słońcem Płd. Dakota i, tuz ponad, jest spowity mgłą horyzont. Balon jest mocno oświetlony, ale powietrze stratosfery ponad nim, czyste, rzadkie, wolne od wilgoci i kurzu, nie wpływa na negatywy fotograficzne, jak powietrze przy ziemi. Zdjęcie pokazuje, że rozszczepione światło staje się coraz słabsze ku zenitowi/szczytowi. Na wysokości 60 613 stóp niebo było czarne dla oczu i dla aparatu, kiedy patrzyliśmy prosto w górę. Na 45 stopniach w górę niebo było ciemno niebieskie.
By dopełnić tego zadania wystawiliśmy na ramieniu o długości 14 stóp wentylator do obracania balonu. Kiedy po raz pierwszy włączyliśmy go na wysokości 40 000 stóp byliśmy zdumieni jak szybko wentylator zaczyna obracać balonem. Właściwie musieliśmy zatrzymywać wentylator od czasu do czasu by uniknąć zbyt gwałtownych obrotów.
Aparat Dr. Swann ucierpiał najbardziej podczas upadku katastrofy. Obudowy się roztrzaskały, delikatne tuby i liczniki radiowe były rozbite a odczyty fotograficzne zostały poddane działaniu promieniu słonecznych. Później te nagrania zostały ostrożnie zbadane przez Laboratorium Badawcze Eastman Kodak i odkryto, że ponad połowa odczytów wykonanych na wysokości 40 000 stóp było czytelne. Kiedy braliśmy pod uwagę te dane i również inne osiągalne w Biurze Standardów, odzyskane dane mogą zwiększyć naszą wiedzę o kierunku promieni słonecznych.
Dwa zapieczętowane barometry wiszące poza gondolą, były po to, by oficjalnie sprawdzać osiągniętą wysokość. Były one zapakowane w drzewo balsa ( lekkie, mocne drewno używane głównie przy budowie łodzi) i trzymane w jednym miejscu w grubej izolacji gumowej nie ucierpiały prawie wcale przy upadku.
Zakrzywienia „uplecione” z odczytów na przydymionych cylindrach barografu dają dokładny odczyt wysokości w każdej minucie podczas 9 godzin i 57 minut lotu. Pokazują one że osiągnęliśmy wysokość gdzie odczyty barografu odpowiadały ciśnieniu 51 milimetrów rtęci (w słupku rtęci). Normalne ciśnienie na ziemi wynosi 760 milimetrów.
Według obliczeń Biura Standardów USA, 51 milimetrów rtęci, w dominującej temperaturze, wskazuje wysokość 60 613 stóp n.p.m. To był drobiazg do 61 237 stóp (podwójnej wysokości naszego balonu) ustanowionego przez Komandora T. G. W. Settle i Majora Chester Fordney.
Zaniechaliśmy wznoszenia o 624 stopy do najwyższego wzniesienia balonu wykonanego na półkuli zachodniej. Gdyby nie przytrafiło nam się rozdarcie, moglibyśmy się wznieść jeszcze o co najmniej 15 000 stóp. Perfekcyjne odczyty barografu z naszego lotu były niewątpliwie największym ocaleniem. Pozwoliły one nam rozwiązać kilka praktycznych zagadek i wywnioskować sporo nowych naukowych danych.
NA PROGU STRATOSFERY
Explorer był 7 mil od ziemi gdy wykonano to zdjęcie z samolotu w płn. Nebrasce.