Gordon Bennett 2014

 

 

Bardzo miłą niespodziankę sprawiła Drużyna Team Poland, jedynych obecnie Polskich Pilotów balonów gazowych.

Krzysztof Zapart – Pilot Dowódca, pilot zawodowy, pasjonat latania areostatami, założyciel Balloon Club Świdnica, uczestnik fiesty Balonowej w Albuquerque 2012-2013, propagator sportu balonowego w Polsce i na Świecie.
Mateusz Rękas – Pilot zawodowy, Pilot sportowy, członek kadry narodowej, 6 miejsce Mistrzostw Świata Juniorów, Wicemistrz Polski Juniorów, pilot repliki balonu Montgolfier, Pilot balonu widokowego w Krakowie.


Świdnicka załoga była jedyną, która reprezentowała nasz kraj. Przez cały lot, byli w czołówce zawodów. Tuż w ostatnich godzinach pokonali naszą ekipę, zawodnicy z Niemiec i Francji. 31 sierpnia świdniczanie o godzinie 2.54 szczęśliwie wylądowali w miejscowości Foggia we Włoszech. Polska załoga stanęła na starcie tych najbardziej prestiżowych balonowych zawodów na świecie po dziesięcioletniej przerwie i zakończyła je na piątym miejscu i twierdzą, że mają chrapkę na 1 miejsce w następnych latach.

Ja jestem za i jeżeli będę otrzymywał pocztę balonową przewiezioną w czasie zawodów o Puchar Gordon Bennetta przez polskich zawodników, którą to poniżej przedstawiam a która to jest pamiątką z tegorocznych zawodów, to zawsze będę ich lot wdzięcznie opisywał.

1

23

2a

Ale zanim doszło do tak wspaniałego wydarzenia ciężko i długo musieli pracować wraz całym zespołem Świdnickiego Klubu Balonowego - Team Poland Gordon Bennett 2014.

3

Od lewej :
Mirosław Rękas - sekretarz Świdnickiego klubu balonowego;
Jacek Barski -Prezes Świdnickiego Klubu Balonowego;
Paweł Bamberski - trener Kadry narodowej;
Mateusz Rękas - Pilot GB - Świdnicki Klub balonowy;
Marzena Zapart- Wice Prezes Świdnicki Klub balonowy;
Krzysztof Zapart- Pilot GB Wiceprezes Świdnicki Klub balonowy;
Krzysztof Słodkowski - Świdnicki Klub Balonowy;
Robert Ryży j.w;.
Krzysztof Wawrzynowicz j.w;
Krzysztof Rękas j.w;

4

Krzysztof Zapart - Mateusz Rękas tak opowiadają o swoich przygotowaniach:

"Początek naszej przygody z balonami gazowymi, to tylko marzenia naszych starszych kolegów balonistów – ich opowieści i doświadczenia sprzed wielu lat... Nasz pomysł na latanie balonami gazowymi powstał we wrześniu 2013 roku w trakcie rozmowy z Krzysztofem Rękasem, ojcem Mateusza - polskim pilotem balonowym z rekordem w Księdze rekordów Guinnessa. O słowa do słowa i zakiełkowało ziarno rzucone na podatny grunt. Liczne spotkania i rozmowy z pilotami z USA, Szwajcarii i Niemiec ugruntowały nasze zaangażowanie i już w październiku 2013 roku byliśmy na pierwszym locie treningowym w Niemczech u największego obecnie pilota balonów gazowych – Wilhelma Eimersa, trzykrotnego zwycięzcy Pucharu Gordona Bennetta, pilota z doświadczeniem ponad 1000 lotów.

Zaraz po tym rozpoczęliśmy rozmowy z dwoma jedynymi na świecie producentami balonów gazowych: Cameron Balloon z Wielkiej Brytanii oraz Worner Ballonbau z Niemiec. Po kilku tygodniach rozmów i negocjacji, podjęliśmy decyzję, że kupujemy niemiecki... Spośród kilku powodów takiego właśnie wyboru, przy porównywalnych cenach, ostatecznie zadecydowały dwa: po pierwsze mogliśmy latać i testować balon niemiecki, a po drugie właściciel fabryki Michael Worner, która od 1906 roku produkuje balony gazowe, zadzwonił osobiście do mnie przekonując o wyższości jego oferty. Nasza rozmowa trwała ponad godzinę, a po kolejnym tygodniu decyzja: kupujemy. Zadzwoniliśmy także z informacją do drugiej firmy i ich przedstawiciela w Polsce Jerzego Czerniawskiego – wielkiego polskiego pilota, zdobywcy 3-go miejsca w zawodach Gordona Bennetta, informując o naszym wyborze.

Nowe balony na ogrzane powietrze to Mercedesy, a nowy balon gazowy to Rolls Royce – mówi Ireneusz Cieślak, Honorowy Prezes Świdnickiego Klubu Balonowego, ostatni polski zwycięzca Gordona Bennetta. Wraz z pomysłem latania gazowcem, powstał pomysł powołania Świdnickiego Klubu Balonowego – stowarzyszenia fanatyków latania balonem, którego celem jest integracja najlepszych pilotów. Dziś nasi piloci latają już na Mistrzostwach Świata w Brazylii, zdobywają XXX Mistrzostwo Polski w Nałęczowie – Bazyli Dawidziuk.

Nasz balon to rzeczywiście wspaniały aerostat. To pierwszy od 11 lat i obecnie jedyny certyfikowany balon gazowy w Polsce, balon, który lata z polskimi znakami SP-BMZ (MISIA – nazwa nadana na cześć mojej ukochanej żony Marzeny), i który pozwala latać bez przerwy przez 78-80 godzin. Nasz balon, podczas przygotowywania do lotu, wypełniany jest 1000 m3 wodoru. Tak tak, wodoru – tego wybuchowego gazu! Zabieramy ok. 700 kg balastu – piasku w workach oraz wody w pojemnikach. Zabieramy także ok. 100 kg wyposażenia i wyżywienia.

Po powzięciu decyzji o zakupie balonu i rozmowach z naszym trenerem Wilhelmem, zapaliło się światełko w tunelu - a może Gordon Bennett 2014? Było to bardzo mało prawdopodobne, ponieważ był już przełom roku 2013/14, a zgłoszenia musieliśmy mieć przygotowane do 25 kwietnia 2014 roku. Przed nami było bardzo dużo przygotowań i pracy, gdyż nie spełnialiśmy tak wielu wymagań formalnych, że mało kto wierzył, że damy radę się przygotować i wystartować. Mieliśmy wielu kibiców – tych pozytywnych, którzy nas dopingowali i trzymali kciuki za nas oraz tych drugich...
Proszę pamiętać, że jeszcze w styczniu 2014 roku w Polsce nie było balonu gazowego zdatnego do lotu. Nie było żadnego instruktora, egzaminatora z uprawnieniami ULC, którzy mogli nas przeszkolić i przeegzaminować. Nie było możliwości tankowania balonu wodorem, ponieważ nie ma ani jednego placu startowego ze stacją wodorową... A my jednak się zgłaszamy do wstępnych kwalifikacji w lutym i mówimy: do kwietnia damy radę...

Szkolimy się w Niemczech. Zgłaszamy niemiecki ośrodek szkolenia w ULC. Zgłaszamy niemieckiego egzaminatora na listę obcokrajowych egzaminatorów w Polsce. Udało się! Zdajemy niezbędny egzamin! Hurrra, jesteśmy jedyni! Mamy Licencję Pilotów Gazowych jako jedyni w Polsce. Cieszymy się jednak nie za długo, bo po przesłaniu naszych dokumentów egzaminacyjnych, okazuje się że proces wydania nam Licencji z wpisami w Warszawie trwa 2,5 miesiąca. Tak, tak – dwa i pół miesiąca, ponieważ wszystko było nowe, nieznane, niedoskonałe. Licencje dostajemy ok. 20 kwietnia .

Lecz to nie koniec naszych przygód. W tak zwanym międzyczasie odbieramy nasz balon, który także przechodzi procedury ULC i otrzymujemy Świadectwo zdatności do lotu 24 kwietnia! W Niemczech, w fabryce Worner Ballonbau, dzięki Inspektorom którzy jadą z nami do fabryki, certyfikują balon i wydają niezbędne dokumenty. Hurraaa!!! Został ostatni dzień, 25 kwietnia, na złożenie wszystkich dokumentów do organizatorów Pucharu Gordona Bennetta 2014.

5

Od tego czasu nasze przygotowania weszły w ostatnią fazę – przyśpieszenia i treningów. Organizujemy zespół naziemny, kupujemy RV dla ekipy naziemnej, teamu który będzie nas wspierał w naszym locie i pomagał podejmować najlepsze decyzje. Do tego zespołu zapraszamy wspaniałych ludzi – pilotów, meteorologów: Ireneusza Cieślaka, Jerzego Czerniawskiego, Pawła Bamberskiego, Krzysztofa Kocota, Jacka Barskiego, Krzysztofa i Mirka Rękasów, Pawła Agaciaka, Bazylego Dawidziuka, Beatę Choma - polskich pilotów tworzących historię baloniarstwa w Polsce. Zapraszamy także niepilotów, ludzi zaangażowanych całym sercem w nasz start, zawsze gotowych, zawsze pomocnych – Marzenę Zapart – psychologa, Roberta Ryży – załoganta kierowcę, Monikę i Roberta Jagła – załogantów, Krzysztofa Wawrzynowicza – balonmaistera, człowieka od stawiania balonów gazowych. Do pomocy zapraszamy zespół TEKLA KLEBETNICA, zdobywcę II miejsca w Mam Talent, który jest naszym patronem muzycznym. Zespół, który razem z nami pojedzie do Vichy we Francji na start. Zespół, który jako pierwszy w historii zagra na Gali otwarcia 28 sierpnia oraz dzień później na polu startów, za zgodą organizatorów, polski repertuar.

Zapraszamy także naszych przyjaciół do patronowania naszemu startowi. Otrzymujemy następujące Patronaty Honorowe:
Pana Janusz Piechocińskiego – Wicepremiera, Ministra GospodarkiPana Piotra Gąstała – Dowódcy Jednostki Wojskowej Grom,
Pana Cezarego Przybylskiego – Marszałka Województwa Dolnośląskiego,
Pana Wojciecha Murdzka – Prezydenta Miasta Świdnicy,
Pana Roberta Jagły – Prezesa FRW. 

Latamy, latamy, latamy... W kolejnych miesiącach wylataliśmy kolejne kilkadziesiąt godzin utwierdzając się w tym, że damy radę, że nasze organizmy wytrzymają fizycznie i psychicznie tak wielkie obciążenie, że polecimy i wylądujemy bezpiecznie po kilkudziesięciu godzinach lotu w różnych warunkach pogodowych, w ciężkim i monotonnym locie w koszu 1,25 x 1,35 m, mając nad sobą 1000 m3 bańkę wodoru, która wraz z upływem czasu maleje i maleje i maleje...

Na pytanie o szanse Team Poland Gordon Bennett oraz o presję naszej załogi powiem tak: mamy szanse i jedziemy po to, aby wygrać, aby powalczyć o Puchar Gordona Bennetta dla Polski. A presja?! Nie mamy żadnej presji, tremy, strachu. Jesteśmy doskonale przygotowani, a najważniejsze, jak mówi nasz Przyjaciel trener Wilhelm Eimers - jest bezpiecznie wylądować, bo przed nami latanie w Zawodach Pucharu Gordona Bennetta przez następne 25 lat.

A Was, drodzy czytelnicy, prosimy o doping i pomoc duchową w trakcie samego wyścigu.

Z balonowym pozdrowieniem

Krzysztof Zapart - Mateusz Rękas
Team Poland Gordon Bennett 2014


Reprezentanci Polski zakończyli zawody na piątym miejscu, pokonując odległość 1136,69 km. Lot trwał ponad 50 godzin, a trasa wiodła z Vichy we Francji do Lavello na południu Włoch. Podczas przelotu nad Morzem Śródziemnym i Sardynią przez kilkanaście godzin Polacy zajmowali pierwszą pozycję. Lądowali w nocy przy silnym wietrze, a lądowanie zostało wymuszone przez ekstremalnie niebezpieczne warunki pogodowe na Adriatyku. Burze uniemożliwiły przelot do Albanii, który zapewniłby zwycięstwo. Zwyciężyła załoga niemiecka Wilhelm Eimers - Matthias Zenge w ciągu 61,35 godz. przelecieli 1410,64 km, lądując na Sycylii.


- Po 10 latach nieobecności Polska powróciła do najstarszego wyścigu lotniczego na świecie – mówi Mateusz Rękas. - Zasady wyścigu nie zmieniły się od 1906 roku. Przechodni puchar otrzymuje załoga, która pokona największy dystans od miejsca wspólnego startu. Lot może więc trwać nawet kilka dni i nocy, dlatego wymaga od pilotów doskonałej formy fizycznej i psychicznej, siły woli i dużej wiedzy. Niewielki kosz balonu jest dla załogi jednocześnie kokpitem, sypialnią, kuchnią i łazienką.
- Przygotowania do wyścigu wymagają dużo czasu i determinacji. Tygodnie przed zawodami załogi balonowe muszą rozpocząć przygotowania i planowanie lotu. Balon musi być dokładnie sprawdzony pod kątem nawet najmniejszych nieszczelności, aby uniknąć niespodziewanego przedwczesnego lądowania. Wodór jest wysoce łatwopalny i wybuchowy, dlatego muszą być przestrzegane bardzo rygorystyczne zasady bezpieczeństwa – opowiada Mateusz Rękas.
- Strategia całego lotu była bardzo chytra ...A mianowicie : Mogliśmy polecieć na Sycylię, ale tam ograć 4 największych mistrzów byłoby bardzo trudne wygrać z doświadczeń Wilhelma i sprzętem francuzów (lekkimi balonami). Ale wiedząc, że nie zwracają na nas uwagi postanowiliśmy polecieć do Bułgarii przez Albanię, już na wybrzeżu Albańskimi mielibyśmy taką przewagę że Mistrzowie FRA i GER dolatując do krańców Sycyli mieliby mniejszą odległość od nas. Będąc nad Korsyką dowiedzieliśmy się od Wilhelm Eimers, że powstaną w poniedziałek nas ranem komórki burzowe i że nas szczególnie ostrzega. To był dla nas sygnał, że poznał naszą strategię, i że albo musimy przyspieszyć albo lądować na Korsyce... Przyspieszenie pomogło uciec przed burzami przed Italią ale nie zdążyliśmy już przeskoczyć Adriatyku.
Pamiętając historię Mistrza Abruzzo pozostało nam jedno - lądować !!!
Dziękujemy Wilhelm. Wynik niezły ale niesmak pozostał ...Dziękuję Misi kochanej mojej żonie za to, że wierzy we mnie zawsze, Mateuszowi Rękas za cały rok przygotowań, wszystkim z Team Poland Gordon Bennett, przyjaciołom, Wam kibice, bo to wasza siła nas wspierała - napisał na swoim profilu na facebooku, Krzysztof Zapart.


 

 

 

 

 

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24