I Mistrzostwa Świata Balonów Gazowych
Od 10 do 19 września 1976 roku odbyły się I Mistrzostwa Świata Balonów Gazowych. Był to okres kiedy zawody Gordon Bennett przez kilka lat nie odbywały się i trzeba było je zastąpić innymi, co też uczyniono rozpoczynając cykl zawodów na balonach gazowych.
A trzeba stwierdzić, że w zawodach uczestniczyli najwybitniejsi piloci balonowi świata.
Drugą stronę niniejszego karnetu stanowi jedna z przesyłek przewieziona z Augsburga do Dillingen w dniu 12.09.1976 roku w czasie trwania zawodów, jako 18 DKSB (Deutsche Kinderdorfsonderballonpost). Polskich przesyłek nie było.
Startowało 20 załóg. Polacy jak wspominałem byli i lecieli. Zajęli następujące miejsca:
- miejsce 8 balon „AGIP” ekipa „Polska 1” w składzie Ireneusz Cieślak i Franciszek Góralewicz;
- miejsce 13 balon „BARUM” (czechosłowacki), ekipa „Polska 2”. Skład: Hieronim Kosmowski;
Logo zawodów:
Wyniki zawodów:
Pan Stefan Makne, ówczesny Przewodniczący Komisji Balonowej Aeroklubu PRL, a którego przygody balonowe opisałem w poprzednich artykułach, w menu "Przygody Makne", tak opisuje powyższe zawody w "Skrzydlatej Polsce":
Nazwa zawodów I. MISTRZOSTWA ŚWIATA BALONÓW GAZOWYCH - nowa i brzmiąca nieco obco, wynika z konieczności odróżnienia klasycznych balonów wolnych napełnianych gazem nośnym od balonów na ogrzane powietrze (tzw. mongolfierów). Celem zawodów było (wg regulaminu):
a) wyłonienie mistrza świata balonów gazowych;
b) dalszy rozwój sportu balonów gazowych poprzez międzynarodowe porównanie osiągnięć pilotów i osiągów balonów;
c) umocnienie przyjaźni pomiędzy pilotami balonowymi wszystkich narodów.
Inicjatorem mistrzostw była Komisja Balonowa FAI, organizatorem - Aeroklub RFN.
W praktyce mistrzostwa zostały przygotowane i przeprowadzone przez Freiballonverein Augsburg - największy i najsilniejszy klub balonowy w RFN, założony w 1901 r.
Czytelnik zapyta zapewne, jak się to stało, że mistrzostwa zorganizowano dopiero w 1976 r, skoro sport balonowy jest najstarszym sportem lotniczym na świecie?
By to pokrótce wyjaśnić, musimy cofnąć się do historii. W okresie przedwojennym nie była jeszcze w sporcie rozpowszechniona forma rozgrywania najważniejszych zawodów pod nazwą mistrzostw świata. Ich odpowiednikiem były np. w sporcie samolotowym wielkie zawody, znane pod nazwą „Challenge”, natomiast w sporcie balonowym niemniej znane międzynarodowe zawody o nagrodę im. Jamesa Gordon-Bennetta, rozgrywane od 1906 r. Bez przesady można powiedzieć, że te I wielkie zawody były nieoficjalnymi mistrzostwami świata. Ich nazwa jest dobrze znana starszym czytelnikom. Polacy święcili bowiem wspaniałe triumfy w tych zawodach, zwyciężając kolejno: w 1933 r. w Chicago (Hynek - Burzyński); w 1934 r. w Warszawie (Hynek - Pomaski); w 1935 r. w Warszawie (Burzyński - Wysocki) - zdobywając dla Polski czwartą nagrodę na własność: w 1938 r. w Liege zwyciężyli ponownie Polacy - A.. Janusz i Fr. Janik. Przypomnienie to jest o tyle konieczne, że zgodnie z regulaminem tych zawodów, każde następne były rozgrywane w kraju ostatniego zwycięzcy. Kolejne miały się odbyć więc we wrześniu 1939 r. we Lwowie. Niestety, wybuch II wojny światowej przerwał rozgrywanie tej tradycyjnej, największej wówczas imprezy balonowej, jak się okazuje - chyba na zawsze.
Po wojnie nie było od razu w naszym zniszczonym kraju warunków do odbudowy sportu balonowego. Dopiero w 1956 r. zapada decyzja reaktywowania tej dyscypliny. W 1957 r. startuje pierwszy w Polsce Ludowej balon wolny „Syrena”, a w następnych latach „Poznań”, „Katowice”, „Warszawa” i „Polonez”. Od tego też czasu datują się podejmowane przez poprzedniego przewodniczącego Komisji Balonowej Aeroklubu PRL, inż. Zbigniewa Burzyńskiego, próby reaktywowania zawodów o nagrodę im. Gordon-Bennetta, gdyż formalnie obowiązek ten ciąży na nas. W odmiennych jednak, nowych warunkach nie udaje się doprowadzić do wznowienia tej wspaniałej, tradycyjnej imprezy, która przecież polegała na rozgrywaniu kilkudziesięciogodzinnych lotów na odległości 1500-2 000 km. - Dlatego też po II wojnie światowej, oprócz zawodów rozgrywanych tradycyjnie na odległość (lecz w mniejszej skali), coraz częściej dochodzi do głosu nowa konkurencja balonowa - przelot docelowy. Konkurencja ta zdominowała obecnie wszystkie poważniejsze imprezy balonowe. Tak też zostały pomyślane I Mistrzostwa Świata Balonów Gazowych.
REGULAMIN MISTRZOSTW
Dla lepszego zorientowania czytelników, zainteresowanych sportem balonowym, konieczne jest najogólniejsze wprowadzenie w zasady regulaminu. Postanawia on m.in., że:
a) zawody są międzynarodowe,
b) loty wykonywane są wg zasad VFR, wyłącznie z widocznością ziemi.
c) balony napełniane są czystym wodorem,
d) pojemność balonu nie może przekraczać 780 m3,
e) załogi są w zasadzie 2-osobowe, lecz dopuszcza się również uczestnictwo solo,
f) załogi są narodowe, tzn. muszą pochodzić z państw (aeroklubów narodowych), które je nominowały (zgodnie z kodeksem FAI),
g) zawody składają się z trzech konkurencji, wykonywanych jako przeloty do celu określonego wg mapy 1:50 000. Z innych ważniejszych postanowień regulaminu warto podać, że oprócz kierownictwa zawodów składającego się z przedstawicieli Aeroklubu RFN, powołano międzynarodowe, 3-osobowe jury oraz międzynarodową 4-osobową komisję sportową (której członkiem miał przyjemność być autor niniejszego).
Punktacja mistrzostw była bardzo prosta: pierwsze miejsce w konkurencji uzyskiwała załoga, lądująca najbliżej wyznaczonego celu; dalsze miejsca - odpowiednio wg uzyskanych odległości. W punktacji ogólnej sumowano miejsca uzyskane w trzech konkurencjach. Najmniejsza ich suma dawała zwycięstwo. Zwycięzcy zdobywali tytuł mistrza świata balonów gazowych i złotą plakietkę FAI. Drugie miejsce dawało tytuł wicemistrza świata i srebrną plakietkę, trzecie tylko brązową plakietkę FAI.
NASZ DYLEMAT
Otrzymując przeszło rok temu regulamin mistrzostw i zaproszenie do wzięcia udziału w nich stanęliśmy przed trudnym problemem. Dylemat nie polegał na tym czy uczestniczyć w mistrzostwach czy nie. Oczywiście uczestniczyć, ale jak? Nie posiadamy balonów o małej pojemności. Nasze mają pojemność po 2200 m3, z uwagi na napełnianie u nas gazem świetlnym lub koksowniczym. No i finanse...
Piloci nasi, chociaż latają mało, mogli sprostać zadaniu. A bogate tradycje polskiego sportu balonowego zobowiązują. Komisja Balonowa Aeroklubu PRL postawiła więc wniosek o udział naszych 2 załóg w mistrzostwach, co zostało przyjęte przez Zarząd Główny APRL i wprowadzone do planu imprez na 1976 r. Postanawiamy zbudować jeden balon o pojemności 780 m3, a drugi wypożyczyć. Budowę balonu chce sfinansować FSO na Żeraniu, za co balon ma nosić wielki kolorowy napis POLSKI FIAT. Na początku 1976 r. przyszła jednak hiobowa wiadomość: brak pokrycia finansowego w Aeroklubie PRL. Wyjazd na mistrzostwa nie może dojść do skutku. W naszym, nielicznym przecież aktywie balonowym zawrzało: „Musimy tam jechać, chociażby jako obserwatorzy, prywatnie... Taką imprezę musimy zobaczyć, żeby się czegoś nauczyć...” Zaproponowałem kolegom, by wszyscy wytypowani złożyli w WKKFiT indywidualne wnioski o przydział dewiz. Dzięki przychylności poznańskich władz, popierających zawsze sport balonowy, wnioski te zostały załatwione pozytywnie. W ten sposób kluczowy problem mieliśmy za sobą. Z przyjaciółmi z CSRS doszliśmy do porozumienia w sprawie wypożyczenia ich balonu OK-4000 o pojemności 525 m3, w zamian za nasz SP-BZG „Stomil” o pojemności 2 200 m3. Sprawa budowy balonu „POLSKI FIAT” nie może znaleźć finału: FSO zwleka z podpisaniem przygotowanej przez nas umowy, chociaż ciągle jest zainteresowana reklamą...
W międzyczasie nasi znajomi z Augsburga dają znać o sobie: Rudi Schmidt - spiritus movens wielu imprez balonowych i praktycznie kierownik mistrzostw, oferuje nam daleko idącą pomoc; dr Karlheinz Stenschke wypożycza nam swój balon D-AGIP o pojemności 630 m3. Pozostają już tylko sprawy zapłacenia regulaminowego wpisowego za napełnianie balonów i obsługę startową, transportu i ostatecznego zatwierdzenia wyjazdu naszej ekipy. Rozwiązuje je pomyślnie Zarząd Główny Aeroklubu PRL, popierający cały czas nasze starania. Po zatwierdzeniu udziału naszej reprezentacji w mistrzostwach przez Ministerstwo Komunikacji, ZG APRL opłaca wpisowe ze swych żelaznych zapasów i przydziela samochód „Nysa” do transportu balonu i ekipy.
Tak w największym skrócie przedstawiały się nasze kłopoty z wyjazdem do Augsburga. Spraw i problemów było zresztą dużo więcej. Jedno jest pewne: nie wystartowali byśmy w mistrzostwach, gdyby nie pomoc i przychylność naszych władz. W szczególności pragniemy podziękować wiceministrowi Komunikacji gen. dyw. pil. J. Raczkowskiemu, prezesowi Zarządu Głównego APRL, gen. bryg. nawig. Władysławowi Jagielle, sekretarzowi generalnemu, płk. dypl. pil. E. Gaworkowi, a także nieocenionemu Januszowi Krasickiemu z Biura ZG APRL, dyr. Szydłowskiemu z poznańskiego WKKFiT i wszystkim tym, którzy nam w jakikolwiek sposób pomogli.